Problem wykorzystania stadionów i towarzyszącej im infrastruktury sportowej po turnieju piłkarskim podjął Andrzej Saja, wiceprezes IGHP.
Hotelarze znają swoją wartość. Doceniają ją ekonomiści. Nie jest odkryciem, że rozwój hotelarstwa leży w interesie tak sektora turystyki, jak i wielu innych dziedzin gospodarki. „Stadiony, komunikacja i hotele” - nie bez racji w toku przygotowań do Euro 2012 wymieniano jednym tchem te trzy kluczowe elementy, które decydują o być albo nie być tej sportowej imprezy roku w Polsce i w Europie. Tym też zagadnieniom organizacyjnym, które należą do obowiązków gospodarza piłkarskich Mistrzostw Europy, stwarzając przy tym szansę do promocji narodowego wizerunku i – do zrobienia dobrego interesu - poświęcone było spotkanie kierownictwa Ministerstwa Sportu i Turystyki z Radą Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego. Uczestniczyli w nim między innymi minister Sportu i Turystyki Joanna Mucha, wiceminister MSiT Katarzyna Sobierajska, dyrektor Departamentu Turystyki MSiT Maria Napiórkowska, dyrektor Biura Euro 2012 w MSiT Dariusz Buza i Koordynator Krajowy ds. Promocji spółki PL 2012 Paweł Madler. Oficjalną rolę gospodarzy narady pełnili prezes Izby Gospodarczej Polskiego Hotelarstwa Aleksander Pietyra i moderujący przebieg obrad, inicjator spotkania, wiceprezes IGPH Andrzej Saja.
Pewność siebie jest uzasadniona
W najgorętszym okresie końcowego etapu przygotowań do wielkiego piłkarskiego show, który być może zgromadzi w Polsce około miliona kibiców i turystów lubiących energetyzującą atmosferę międzynarodowych wydarzeń sportowych – branżę hotelarską wyróżnia powściągliwy spokój profesjonalnego wygi nie ulegającego emocjom chwili. Pewność siebie jest uzasadniona. Hotelarzy nic zaskoczyć nie powinno, są otrzaskani w obsłudze różnych grup klientów. Znają je na wylot. Wiadome są oczekiwania, gusta i przywary. A co z profitami czerwca, z tymi przeliczonymi na gotówkę? Nic nadzwyczajnego. Nie spodziewają się nadzwyczajnych kokosów. Przynajmniej ci, którzy racjonalnie traktują zasady biznesowe. Czerwiec, tak czy inaczej, należy do miesięcy najlepszych w roku pod względem frekwencji, i co za tym idzie, wpływów do kas hoteli. Impreza sportowa, nawet takiej rangi, niewiele w rachunkach zmieni. Oczywiście, nie uogólniajmy. Wielu właścicieli hoteli zdecydowało się wyśrubować ceny pokoi. Touroperatorzy krzywią się na te praktyki burzące zdroworozsądkowe kalkulacje wycieczek. Ale takie są reguły rynku. Skoro nie brakuje gości gotowych zapłacić za nocleg zwielokrotnioną stawkę, to z jakiej racji ją obniżać? Prosta kalkulacja ekonomiczna. Co prawda rodzi ona zarzut, że dążenie do zysku za wszelką cenę psuje renomę polskiego hotelarstwa. Rzutuje na wizerunek branży. Dorabia jej cechę nieprzewidywalności, co w sferze usług, na dłuższą metę, nie popłaca. Przyznajmy jednak, że większość środowiska hotelarskiego rezygnuje z windowania cen w czerwcu. Tak czy inaczej nie będą stratni. Zyski przyjdą z czasem. Tak działa hotelarska reguła. Zgodnie z nią efekt dobrego samopoczucia gości w trakcie kilku tygodni piłkarskiego turnieju będzie procentował w perspektywie wielu lat. Potwierdzają to doświadczenia wszystkich gospodarzy igrzysk. Zadowoleni kibice wracają, jako urlopowicze. Ruch turystyczny wzrasta. Dochody hotelarzy również. Tego rodzaju postawa wynikająca z prostych zasad ekonomicznych zbieżna jest ze strategią promocji narodowej turystyki i szerszej budowy pozytywnego wizerunku narodowego, który wpływa na postrzeganie kraju i ma niebagatelny wpływ na decyzje międzynarodowych inwestorów szukających najodpowiedniejszych miejsc do lokowania kapitałów.
Postawa odpowiedzialnego partnera
Minister Joanna Mucha skierowała do przedstawicieli środowiska polskich hotelarzy podziękowania. Zarówno za postawę odpowiedzialnego partnera w procesie przygotowań do Euro 2012, i za dalekowzroczność w podejściu do rachunku ekonomicznego. Podkreślała osobistą dumę. Skłania do niej przynoszący chlubę polskiemu hotelarstwu sukces, jakim są decyzje menedżerów piłkarskich drużyn narodowych. Polskie obiekty hotelowe wybrane zostały na centra pobytowe trzynastu ekip. Tylko trzy ulokowane zostały po drugiej stronie wschodniej granicy. Wierni kibice zaludnią polskie miasta i miejscowości, w których przebywać i trenować będą największe europejskie piłkarskie gwiazdy. Otwiera to przed miastami gospodarzami, przed branżą turystyczną i hotelarzami znakomitą szansę do sprzedaży usług i szerokiej promocji ofert turystycznych. Należy uczynić wszystko, aby promocyjny potencjał wykorzystać. Podobna okazja prędko się nie powtórzy, podkreślała minister Mucha, wyrażając nadzieję, że żadne niespodziewane zdarzenie nie pokrzyżuje planów i bez zgrzytów zrealizowany zostanie wielopłaszczyznowy program, któremu spece od marketingu nadali tytuł „Przyjazna Polska”. Powinien. Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, to rozwiały się one w trakcie prezentacji Pawła Madlera. Koordynator Krajowy ds. Promocji spółki PL 2012 zapowiedział test pełnej gotowości organizacyjnej na 15 maja. Będzie to też próba generalna systemu sterowania wydarzeniami, które będą mieć miejsce na stadionach, ale przede wszystkim poza nimi. Za jego sprawność odpowiada „Komitet do spraw koordynacji i organizacji turnieju”. Jego skomplikowana struktura niby sieć pajęcza łączy działania resortów, administracji wojewódzkiej, miast gospodarzy, lotnisk i służb kolejowych, aż po najniższy szczebel sztabów stref kibica. Pracami Komitetu koordynuje minister Joanna Mucha.
Czym różniło się będzie polskie śniadanie od kontynentalnego?
Szczegóły programu „Przyjazna Polska” wielostronnie omawiano w mediach. Uwagę zwraca nowy element. Wspólna inicjatywa Ministerstw Sportu i Turystyki oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Silne powiązanie z rozwijającym się szybko na świecie, w Europie i w Polsce rynkiem usług turystycznych posiada sektor rolniczy i działy przetwórstwa płodów rolnych. Jak wynika ze statystyk budżetowych, zagraniczni turyści wydają w Polsce rocznie ponad miliard euro na żywność. Mogliby wydać znacząco więcej, gdyby walory kulinarne narodowej kuchni polskiej powiązane były z rozpoznawalną marką. Jawi się ona jak dotąd dość blado. Wzmożony ruch kibiców i turystów w czasie piłkarskich mistrzostw daje wyborną okazję, by nadać jej wyrazisty kontrast. Polska Organizacja Turystyczna promując polską turystykę wielokrotnie uwzględniała atrakcyjność narodowej kuchni. Obecny promocyjny zamysł opracowany we współpracy dwóch resortów zmierza do wyodrębnienia z ogólnego menu polskiej kuchni zestawu śniadaniowego, który mogłyby być kojarzony z naszą narodową specjalnością kulinarną. Podobnie, jak do ponadnarodowej karty dań weszły kaloryczne śniadania angielskie, przesycone słodkościami śniadania francuskie, czy lekkie posiłki poranne komponowane według zwyczaju mieszkańców obszaru śródziemnomorskiego. Jakie produkty mogłyby złożyć się na polskie śniadanie? Czym różniło się będzie ono od kontynentalnego? Trudno orzec. Wkrótce, 20 maja, poznamy odpowiedź. Zadanie postawione zostanie znanym kucharzom. Między innymi w trakcie cyklu zapowiadanych programów telewizyjnych. Ich zdanie będzie ważne, ale nie rozstrzygające. Wiążącą odpowiedź na to trudne pytanie da sondaż w formie konkursu przeprowadzony na łamach portalu spółki PL2012. O wyrażenie opinii poproszeni zostaną wszyscy rodacy nie uchylający się od odpowiedzialności w kwestii tak znaczącej w międzynarodowym wizerunku, jaką jest określenie najbardziej typowej, jadanej przed południem, narodowej potrawy, wyróżniającej się spośród upodobań innych nacji. Polskie śniadania promowane będą na początek wśród kibiców i turystów stołujących się w Polsce w okresie, gdy trwała będzie rywalizacja najlepszych europejskich ekip futbolowych na stadionach czterech miast. Jeśli pomysł chwyci, kampania będzie kontynuowana. Przedsięwzięcie nie może się udać bez udziału hoteli i restauracji. Co do tego nikt nie ma złudzeń. Stąd zaproszenie i prośba minister Muchy do włączenia się Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego w realizację inicjatywy. Będzie to cenne wsparcie.
Inwestycje hotelarskie uzasadnia wzrost ruchu turystycznego
Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego dysponuje znaczącym potencjałem. Zrzesza 107 kategoryzowanych obiektów hotelowych, w tym mniej więcej w połowie sieciowych, w połowie indywidualnych. Wszystkie prowadzą restauracje. Przyjmują gości w 15 tysiącach pokoi. Oprócz hoteli do organizacji należy 13 firm pracujących dla branży hotelowej i 5 wyższych uczelni. Aleksander Pietyra, prezes IGHP podkreślił, iż członkowie izby od początku ściśle współpracują z instytucjami odpowiedzialnymi za przebieg przygotowań do Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Właściwy ich przebieg leży w interesie branży hotelarskiej i gastronomicznej. Współpraca będzie kontynuowana. Jak dotąd współdziałanie izby z Ministerstwem Sportu i Turystyki przynosiły dobre efekty. Przykładem było skuteczne zapobieżenie groźbie podniesienia stawki podatku VAT na usługi hotelarskie i gastronomiczne. Równowaga w rachunku ekonomicznych została w tym przypadku zachowana. Obecnie w kręgu podstawowych zainteresowań branży hotelarskiej znajdują się między innymi resortowe prognozy związane z spodziewanym poziomem przyjazdowego ruchu turystycznego do Polski. Pytał o nie Ireneusz Węgłowski, wiceprezes Orbis SA. Dane te stanowią składową decydującą o zakresie planów inwestycyjnych firm hotelarskich. Pod względem liczby pokoi hotelowych Polska jest daleko w ogonie za rozwiniętymi krajami Unii Europejskiej. Inwestycje będą czynione, lecz w rozsądnych proporcjach, które uzasadnia spodziewany popyt na usługi hotelowe. Przewidywania oparte na prowadzonych badaniach, których wyniki opublikowano w dokumencie „Kierunki rozwoju turystyki do roku 2015”, określają wzrost liczby wizyt cudzoziemców w naszym kraju na pół miliona rocznie. Wiceminister Katarzyna Sobierajska odwołując się do tej publikacji nie wykluczała jednak wyższego tempa wzrostu między innymi w wyniku prowadzonej przez Polską Organizację Turystyczną kampanii promującej przyjazd do Polski w trakcie Euro 2012, a także walory oferty pobytu wypoczynkowego, gdy emocje piłkarskie opadną po zakończeniu turnieju.
Publiczne pieniądze nie poszły na chybiony projekt
Nie tylko hotelarze, ale rzesza menedżerów imprez masowych, a także speców od marketingu, ekonomiści i politycy wybiegają coraz częściej myślą w przyszłość powtarzając pytanie: co po zakończonych sukcesem mistrzostwach piłkarskich? W jaki sposób wykorzystać kosztowną bazę sportową? Oczywiście ta sfera nie stanowi organizacyjnej wiedzy tajemnej. Przykłady można mnożna mnożyć. Te złe, i te dobre. Z problemem nie radzi sobie Portugalia i nie jest wzorem do naśladowania. Istnieją lepsze. Do jednego z nich odwołał się Andrzej Saja, wiceprezes IGHP, członek zarządu spółki prowadzącej hotel Marriott na terenie warszawskiego portu lotniczego im. Fryderyka Chopina. Podczas jednej z konferencji w Los Angeles nocował w hotelu po sąsiedzku z miejską halą sportową. Program imprez hotelowi goście znajdują na nocnym stoliku. Wypełniony co do dnia. Mecze koszykarskie, hokejowe, imprezy estradowe. Co kto woli. W sklepie z pamiątkami gadżety wielu drużyn. Zakres cen biletów dostosowany do zasobności portfeli. Mniej zamożni widzowie (lub mniej wymagający) za 20 dolarów otrzymają miejsce standardowe. Ci nie liczący się z wydatkami, których nie zadowala zwykła trybuna, wybierają wejściówkę w cenie ośmiuset dolarów. I jedni, i drudzy dopisują. Hala nie świeci pustymi miejscami, zapewnia wiceprezes Saja. Zdaniem minister Joanny Muchy przyszłość nowych stadionów piłkarskich rysuje się zachęcająco. W każdym razie na pewno w odniesieniu do Stadionu Narodowego. Publiczne pieniądze nie poszły na chybiony projekt architektoniczny i funkcjonalny. Obiekt, oprócz stadionu, posiada rozbudowaną powierzchnię biurową w połączeniu z nowoczesnym zapleczem konferencyjnym. Wpływy z tego segmentu wystarczą na pokrycie nakładów koniecznych do bieżącego utrzymania. Ale to najgorszy ze scenariuszy. Nic nie zapowiada letargu. Do kalendarza już dziś wprowadzono pierwsze imprezy. Przewiduje się ich kilkanaście w roku. Na początku sierpnia koncert Madonny. Pojawiające się ostatnio zarzuty, że specyfika stadionu piłkarskiego ogranicza organizację zawodów w innych dyscyplinach sportu również nie do końca zgodne są z prawdą. Świadczy o tym przykład, który może w pierwszej chwili, wydać się zaskakujący. Stadion Narodowy da się bez większych kłopotów dostosować do wymagań sportu żużlowego. Taki wariant omawiają z resortem sportu i turystyki działacze Polskiego Związku Motorowego. Pozostałe stadiony wzniesione w czterech polskich miastach pod potrzeby imprezy piłkarskiej organizowanej przez UEFA, również nie powinny stanowić uciążliwego balastu dla budżetu miast. Jak będzie w istocie? Bądźmy dobrej myśli, że pracownikom firm administrujących obiektami nie zabraknie inwencji i operatywności.
Po pierwszym spotkaniu, będą kolejne
Spotkanie minister Joanny Muchy i kierownictwa MSiT z członkami Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego przypadło w gorącym okresie przygotowań organizacyjnych Euro 2012. Na tej, zawężonej siłą rzeczy problematyce koncentrowały się rozmowy. Będą kontynuowane obejmując szersze spektrum i wieloletnią perspektywę, zapowiedziała minister Mucha. Naszym zdaniem jednym z tematów wartym podjęcia jest program kształcenia kadr dla hotelarstwa. Dobrym wstępem jest organizacja przy współpracy z Izbą Gospodarczą Hotelarstwa Polskiego, kolejnych edycji konkursu o nagrodę Ministra Sportu i Turystyki dla autorów prac magisterskich z zakresu turystyki i hotelarstwa. Przytaczamy ten przykład nie bez powodu. Aktualności Turystyczne objęły go, podobnie jak w latach ubiegłych, patronatem medialnym. Ten rok będzie jubileuszem konkursu. Od pierwszej edycji minęło 10 lat. Pierwsi laureaci są dziś cenionymi specjalistami w swojej dziedzinie. Udział w Konkursie i możliwość stażu w najlepszych hotelach, ułatwiły najlepszym absolwentom start i wskazały drogę rozwoju zawodowego.
Źródło: aktualnosciturystyczne.pl